czwartek, 7 kwietnia 2011

Kochać muzykę ......kochać ludzi

Tak....jak juz w poprzednim poscie pisałem ..... wazne jest by nie tylko kochać muzyke lecz również  po prostu kochac ludzi.
Na koncertach ludzie szaleją....wiele sie dzieje i wydawało by sie ze jest znacznie łatwiej.....cóż ....może i jest.
Jednak  zespoły weselne na swój sposób mają łatwiej.
Ktoś , kto grywał koncerty zna pewną tajemnicę  o której mało sie mówi.
Często tak bywa że na koncertach muzycy stoją na estradzie.....
dymy wspomagane światłami walą po oczach.....
A przed nami ciemna pusta sala....
słychać  ludzi....czasem coś widać.....
jednak bywa i tak że widzi sie jedynie kilku ludzi przed samą sceną ewentualnie czasem ręce , które na scenę "wychodzą" z ciemności.
Zreszta nawet jeżeli wszystko widac....to i tak kontakt z widownią bywa nieco utrudniony.
Ponieważ my jesteśmy po tej stronie.... a oni po tamtej.
Zespół na weselu ma o tyle inna sytuacje , że gości weselnych często ma niemal na wyciągnięcie ręki.
Tam zdarza sie że ktoś staje sobie i ogląda pracę zespołu odtyłu.
Takie możliwości czasem istnieją a nie do pomyślenia jest taka sytuacja na koncercie.

Czasem śmiać mi sie chce z takiego moim zdaniem zabawnego porównania.
Ktoś kto na koncercie krzyczy do ludzi , nawołuje.....łapie  kontakt z publicznością....ktoś taki jest nazywany częsco showmanem ....   lub liderem.....
Jednak jeżeli mówimy np. o wodzireju...... to przyznajcie sami ze czasem nasza mina sama układa sie na kształt  pobłażliwej drwiny.

Tymczasem oni obaj to niemal ci sami ludzie !!!!!
Mało tego.....
Koncert trwa 1 lub 2 godziny.
Nie wiecej
a wesele trwa 12 godzin
"showmen" może sobie wszstkie swoje wejścia przygotować.
Wodzirej nie za bardzo.....ponieważ nie dosyć że wszystko trwa znacznie dłużej.....to jeszcze goście na imprezie moga mu w każdej chwili wszystko pozmieniać.....trzeba więc do perfekcji nauczyć się sztuki improwizacji.

Może  dziwicie się czemu ja tu porównuje tak różne dziedziny muzyki.....
A więc powiem dla czego.....

W OBU PRZYPADKACH TRZEBA KOCHAĆ MUZYKĘ......I KOCHAĆ LUDZI

Co w tym wszystkim jest najwazniejsze

Oj tak.... to strasznie trudne pytanie. Znam wielu ludzi , nieraz świetnych muzyków.A jednak wielu z nich do dziś sobie zadaje podobne pytanie..... co  w tym wszystkim jest najwazniejsze.....
Co dziwne..... przez wiele lat poznałem wielu takich , którzy świetnie grali.Na prawdę znali sie na muzyce.
A jednak poza może kilkoma koncertami praktycznie nie wiele grali.
Znałem  też ludzi , którzy nie mieli aż tak wielkich zdolności czy umiejętności.
A jednak obserwowałem ich występy wiele lat.
Zreszta co niektórzy grają do dzisiaj.Przy okazji pozdrawiam wszystkich kolegów muzyków :-)

Przyznam sie że przez wiele lat nie potrafiłem zrozumieć tego fenomenu.
Czy to zespoły estradowe grające koncerty , czy zespoły na wesele ...... wszyscy oni właściwie grają mozna powiedzieć podobna muzykę.
Tyle że jedni graja swoją muzykę a ci drudzy graja covery.
O jakości wykonania celowo teraz nie chcę mówić ponieważ to nie o to chodzi.
Jednak wsztsrkie te zespoły maja swoje wzloty i upadki.
I tu i tu bywaja różne problemy. Składy sie zmieniają , sprzęt się zmienia , i nawet sami muzycy zmieniają sie ponieważ ci ludzie również nie stoją w miejscu tylko się rozwijają.

Owszem ....publiczność jest różna w obu tych przypadkach.... a własciwie to nawet nie publiczność tylko okoliczności w jakich wykonuje sie muzyke.
Nie zapominajmy jednak o tym że i jedni i drudzy grają swoją muzyke dla ludzi.

I tutaj własnie możemy znaleść ten wspólny element.....
Tak.... graja  dla ludzi......
W ten czy inny sposób ale jednak ich muzyka służy czemuś.
Próby w garażu , czy na sali prób są bardzo ważne. Bez nich nic by sie nie zrobiło.
Jednak robimy to po to by kiedyś zagrać dla ludzi.
By pokazać swoją muzyke komuś z zewnątrz.

I chyba to jest główny powód tego że jedne kapele sie utrzymują a inne nie za bardzo.
Myśle (a jeżeli sie myle to mnie poprawcie) że każdy zespół muzyczny istnieje właśnie po to by grac dla ludzi.
Jeżeli gramy wyłacznie dla siebie .... to brak nam po prostu motywacji.
Wtedy niestety najlepszą muzyke można odesłać do krainy zapomnienia

Jak to pierwej bywało

Czas kiedy sam zakładałem pierwszy zespół muzyczny mozna datowac na początki lat 80 .Nie liczac wcześniejszych lat muzykowania szkolno-garażowego i marzeń o występach dla publicznośći.
Tak..... to jeszcze lata niemal dinozaurów.
Pamietam jak wtedy  pierwszy raz ujrzałem grupe TSA ......   alez to był czad !!!!!!
Pamiętam jak zakradłem sie za kulisy jeszcze zanim zaczał sie koncert.
Chłopaki jak na tamte czasy grali " ostra muzę" i spodziewałem sie usłyszeć coś tak ostrego .....czego nawet nie dają na koncertach.
No i musze przyznac że sie nie pomyliłem......
Weszli na scenę ......  trochę pobrzdąkali w instumenty.....i zaczeli grać......
No i faktycznie ....usłyszałem muzyke  której absolutnie sie wtedy nie spodziewałem.

Faceci w długich blond włosach....ubrani casli na biało.....nazywali ich wtedy polskim AC/DC
a na próbie zagrali pięknego i bardzo tradycyjnego ......... bluesa.

Sam wtedy grałem taką muzyke wiec byłem w siódmym niebie.....
Jednak ich absolutnie  o to nie podejrzewałem.

A jednak oni doskonale wiedzieli co robią. Teraz to wiem......
Ten wieczór był dla mnie jednym wielkim i wspaniałym koncertem.
Zobaczyłem i usłyszałem zespół muzyczny który stał sie moim na swój sposób wzorem.

Co prawda nie taką muzykę grałem .....chyba że ich 51 ..... to owszem

Pamiętacie to ?

"Idąc cmentarną aleją szukam ciebie, mój przyjacielu
Odszedłeś bo byłeś słaby jak suchy liść
Dziś możemy dotknąć się naszymi pustymi duszami
Obnażyć swe oszustwa i nasze wypalone sumienia "
Jednak wtedy chyba po raz pierwszy zobaczyłem pracę profesjonalistów nie na koncercie czy w teledysku....lecz za kulisami.
Chyba właśnie wtedy stwierdziłem że chcę grac i występować dla ludzi.
Nie dla sławy pieniędzy czy innych podobnych spraw.... ale dla muzyki....i dla tego czegoś ....co powoduje że chociaż na chwilę mogę w ten sposób zmienić życie innych ludzi-tak jak oni kiedyś zmienili moje życie.